Table of Contents
Mitsubishi Outlander
to model, który od tego roku jest już pełnoletni. Jego produkcja trwa od 2003 roku i w tym czasie zdążyły wyjść trzy generacje tego auta. Wszystkie znacząco różnią się od siebie. Na tyle, że z powodzeniem można by je nazwać inną nazwą. W tym materiale chciałbym nieco opowiedzieć o moich odczuciach związanych i z Outlanderem, ale również z silnikiem, jaki został w nim zastosowany. Ponieważ jest to silnik PHEV.
Na początek chciałbym zaznaczyć, że prywatnie jeżdżę Outlanderem II, dlatego tym bardziej było dla mnie przyjemnością zobaczyć, co zmieniło się na przestrzeni lat.
Pierwsze wrażenie
– spore, niewyróżniające się auto. W zasadzie odczucie jak najbardziej słuszne, ponieważ polift zadebiutował w 2018 roku. Jednak duże wieloramienne felgi, mocarny przód i dość duży prześwit sprawiają, że auto, chociaż skromne, robi wrażenie. W ogóle z liftami to bywa tak, że chociaż zmian niby jest dużo, to żadnej nie widać. Tylko właściciel powie, że przecież wszystko widać, że lampy inne, zderzaki zupełnie inne, progi, wszystko tu jest inne! Ale słuchacz tylko puka się w czoło, bo przytaczanych zmian, nie widzi. Tutaj jest inaczej. Do tego stopnia, że Outlander przedliftowy mi się nie podoba, a już po, tak. W zasadzie z zewnątrz zmian jest tyle, że to już inne auto, i to mi się bardzo podoba! Każdy lift powinien właśnie tak wyglądać. Proponować coś nowego, odświeżonego.
Drugie wrażenie
Środek natomiast, chociaż unowocześniony i wyposażony w większość systemów i gadżetów ostatnich lat, nie sprawia już tak pozytywnego wrażenia. Albo może sprawia i nie sprawia. Bo patrząc na piękne pikowane fotele, myślimy sobie- klasa premium. Ale patrząc na deskę rozdzielczą.. cofamy się o 10 lat. Niestety, ale w czasach kiedy producenci starają się żeby wszystko było jak najbardziej intuicyjne, zostawianie zwykłych guzików gdzie popadnie, nie przystoi.
Ponadto na minus wg. mnie wypada również automatyczna skrzynia biegów, którą (może to tylko mój egzemplarz, może to moja wina, a może to ma czemuś służyć) przy każdej zmianie R/N/D trzeba przytrzymać na sekundę zanim się zmieni. Dla mnie to było na tyle mało intuicyjne, że 10 minut nie potrafiłem ruszyć, a potem w korku chcąc się nią pobawić, zablokowałem na kilka chwil lewy pas ruchu, ponieważ nie umiałem zmienić biegu z N, na dowolny inny. Co do nieprzyjemnych historii, podczas szybkiego dołączania się do ruchu skręcając z podporządkowanej, system zauważywszy zbliżające się auto, zwolnił mi auto (nie zahamował), co sprawiło, że zamiast płynnej jazdy, po prostu zajechałem komuś drogę. Systemy mają pomagać, sprawiać że jeździ się nam lepiej, a nie odwrotnie.
Jednak prawdziwym powodem dlaczego testowałem Outlandera, był jego silnik. W zasadzie dwa. W zasadzie trzy. Nawet cztery! Ok, przesadziłem. Czyli benzynowy 2.4 o mocy 224 KM oraz dwa silniki elektryczne o mocy 82KM i 95KM. Wydawało by się, że powinno to zagwarantować całkiem dobre osiągi. Jednak masa auta, która wynosi niecałe 2 tony sprawia, że przyspieszanie do 100km/h trwa 10,5s. Ale jak to? Przecież obok skrzyni jest nawet specjalny guzik SPORT! Dlaczego w aucie 4×4, do lekkiego terenu, dla rodziny, ze słabymi osiągami, dodano akurat coś takiego? Ja bym się nie chwalił, że możemy przyspieszyć zamiast bardzo wolno, wolno. Bardzo wolno czy wolno to nadal wolno. Nie udawajmy, że duży samochód alaterenowy jest nawet trochę sportowy! Nikomu to przecież nie przeszkadza!
Plug-in Hybrid Electric Vehicle (PHEV)
to skrócona nazwa hybrydowego samochodu elektrycznego z możliwością ładowania ze źródła zewnętrznego. To zdecydowanie największy atut Outlandera. Przy dużym silniku, dużej masie, tylko elektryka jest w stanie sprawić, że będziemy mieli rozsądne spalanie. Tutaj muszę przyznać, wg. mnie tego typu auta, to przyszłość. Nie jest to elektryk, przy którym w trasie martwimy się, ze jedziemy tylko w jedną stronę. Zarazem jest to elektryk, kiedy jeździmy w głównej mierze do pracy, zapominając jak wyglądają stacje benzynowe oraz ich słupy z cyframi, które z każdym tygodniem są coraz większe. Zasięg mniej więcej 50km, który jest realny, naprawdę jest znakomitym wynikiem jak na wielkiego ciężkiego SUV-a. Auto jak przystało na PHEV, korzysta z rekuperacji, dzięki czemu odzyskujemy prąd z hamowania. Możemy też naładować silniki elektryczne, korzystając wyłącznie z silnika benzynowego. Wszystko to nie powinno dziś już dziwić i jest spotykane w wielu autach.. Ale to jest SUV! Tutaj już tak dużego wyboru nie mamy.
Podsumowanie
Zatem jaki jest ten nowy Outlander PHEV ? Wg. mnie, to przeszłość obudowana w przyszłość. Czy to źle? Nie! Rozumiem, że znajdzie swoich odbiorców. To duże auto, dużo pomieści, jest stosunkowo ładne, posiada wszystko, czego potrzebujemy. Do tego PHEV który pozwoli nam jeździć do pracy za grosze, dzięki czemu koszty nowego auta nam się zwrócą. Wszystko na tak! Prawie. Za wersję PHEV musimy zapłacić minimum 176 000,00 zł. Jak dla mnie to za dużo, patrząc na konkurencję. Jednak rozumiem, że auto jest w stanie do siebie przekonać, pomimo tak wysokiej ceny.
Test i zdjęcia: Łukasz Bularz